Niespokojna, komunikatywna i zabawna matka Gemini nie należy do najsurowszych i najbardziej surowych, wręcz przeciwnie. A ona jest pierwszą, która nie lubi, gdy jej skrzydła są przycinane lub zamykane w klatce. Dlatego nie poświęci się kastracji lub represjonowaniu swoich dzieci.
Oczywiście nie oznacza to, że jest niedbały, daleki od tego. Pamiętaj, że jej symbolem są bliźniaki, a zatem jest podwójną kobietą. To jest to i tamto i na odwrót.
Wszechstronna i motywująca mama
To właśnie ta dwoistość sprawia, że matka Gemini jest niezwykle wszechstronną i zdolną do adaptacji matką , zdolną do odgrywania dowolnej roli, jakiej wymaga okazja. Ale też trochę niezdecydowany i sprzeczny. Co dodane do zmienności jej żywiołu, powietrza, może sprawić, że stanie się nieco powierzchowną matką.
Dobre jest to, że jest matką, która zostawia przestrzeń dla swoich dzieci, która pozwala im być sobą, zachęca i wzmacnia ich cechy oraz osobiste spełnienie. W zamian może być nieco nieobecną matką, zawsze zajętą własnymi projektami i zainteresowaniami. I bez dużej cierpliwości w przypadku nadwrażliwych lub problematycznych dzieci. Nic na to nie poradzi, oskarżają go …
- Jego mocne strony: elastyczność, sympatia i optymizm. Jest przedsiębiorczą i motywującą matką, która pomaga swoim dzieciom nie bać się tego, kim są.
- Jego słabe punkty: zmienność, powierzchowność i niestałość. Chociaż bardzo się stara, w głębi duszy, trudno jest mu być zawsze obecnym przy tworzeniu kalusa.
A jak się do tego odnieść?
Kluczem do porozumienia się z matką Bliźniąt jest zaakceptowanie jej takiej , jaką jest, i maksymalne wykorzystanie jej nieskończonych możliwości. Nie wolno go oskarżać ani winić za to, w czym zawodzi.
Chociaż prawdą jest, że ziewanie może uciec, jeśli dręczysz ją metafizycznymi wędrówkami, jest matką, która z biegiem czasu ma wiele punktów, by zostać matką przyjaciółką, z którą może się wszystkim dzielić.
A jeśli chcesz wiedzieć, jakie są inne matki według ich znaku, nie przegap horoskopu na Dzień Matki.
Zdjęcie: Big Little Lies. Nicole Kidman.
